CO TO JEST MIŁOŚĆ MIŁOSIERNA?
Dlaczego Święto Miłosierdzia obchodzone jest w Drugą Niedzielę
Wielkanocną?
Wybór tego
właśnie dnia nie jest przypadkiem. Kluczem jest fragment Ewangelii
św. Jana odczytywany zawsze w czytaniach z tej niedzieli (J 20, 19-31).
Mowa w nich o ukazaniu się Jezusa Apostołom w pierwszym dniu
tygodnia w Wieczerniku, pokazaniu im ran, przekazaniu władzy odpuszczania
grzechów oraz o kłopotach Apostoła Tomasza z wiarą
w zmartwychwstanie.
Bł. ks. Michał
Sopoćko podkreślał, że obraz Jezusa miłosiernego namalowany według wizji
św. Faustyny ma oddawać właśnie ów moment ukazania się
Zmartwychwstałego w Wieczerniku. Nawiasem mówiąc z tych powodów
krytykował obraz Adolfa Hyły jako nieliturgiczny, a bronił pierwszego
wizerunku namalowanego w Wilnie przez artystę Eugeniusza Kazimirowskiego.
Zostawmy jednak na boku spór o to, który obraz lepiej oddaje wizję
św. Faustyny. Faktem jest, że pierwsze publiczne wystawienie pierwszego
obrazu miało miejsce w 1935 roku w Ostrej Bramie właśnie w II
Niedzielę Wielkanocną.
Jakie
jest powiązanie kazania się Jezusa Zmartwychwstałego w Wieczerniku
z tajemnicą Bożego Miłosierdzia? Na pierwszy
rzut oka nie widać tego związku, ale spróbujmy poukładać pewne fakty
po kolei.
Jezus mówi
do Siostry Faustyny: „Powiedz, że miłosierdzie jest największym
przymiotem Boga. Wszystkie dzieła rąk moich są ukoronowaniem miłosierdzia”
(Dzienniczek, 301). Pojawia się pytanie, czym właściwie jest miłosierdzie
i czym różni się ono od miłości. Św. Jan pisze „Bóg jest miłością” (1 J 4,8).
Można powiedzieć, że miłosierdzie jest wyjątkowym, najpiękniejszym
obliczem Bożej miłości. Jest ono Bożą odpowiedzią na tajemnicę zła,
śmierci i grzechu. Prościej, jest to miłość wobec słabych,
dotkniętych złem, grzechem, chorobą, samotnością, rozpaczą, śmiercią.
Miłosierdzie
ma sobie podwójny dynamizm: ruch w dół i w górę. Pierwszy
jest ruch w dół – zejście na poziom ludzkiego bólu, grzechu,
samotności, choroby, śmierci. Drugi jest ruch w górę, czyli wydobywanie
nieszczęśnika z dołka, podnoszenie z upadku, przywracanie
do życia przez przebaczenie, uzdrowienie.
Biblia
pokazuje tę dwoistą aktywność miłosierdzia w wielu obrazach. Dobry Pasterz
wyrusza na poszukiwanie zagubionej owcy, następnie przyprowadza ją
do stada. Samarytanin pochyla się nad ofiarą napadu, a następnie
leczy jej rany, zawozi do gospody.
Ten
podwójny ruch miłosierdzia Bożego widać w osobie Jezusa, w całej jego
misji, ale najpełniej w krzyżu i zmartwychwstaniu, czyli Jego
Passze.
Krzyż
to ogołocenie, uniżenie, zejście Boga w ludzkiej postaci na samo
dno ludzkiego bólu, samotności, ciemności. „Zstąpił do piekieł” – mówimy w credo,
czyli wszedł w rzeczywistość ludzkiej śmierci. Jan Paweł II pisze: „Krzyż
stanowi najgłębsze pochylenie się Bóstwa nad człowiekiem… Krzyż stanowi
jakby dotknięcie odwieczną miłością najboleśniejszych ran ziemskiej egzystencji
człowieka”. Dlatego w koronce powtarzamy: „Dla Jego bolesnej męki miej
miłosierdzie dla nas i całego świata”. „Dla” – czyli „z powodu”, „ze
względu na”.
Krzyż jest
jednak tylko pierwszym etapem aktywności Bożego miłosierdzia. Drugim jest
powstanie z martwych. Jezus po to wchodzi do mrocznej krainy
śmierci, by nas z niej wybawić, czyli pociągnąć w górę ku życiu,
ku zmartwychwstaniu.
Miłosierdzie
pochyla się nie tylko, by współczuć, by towarzyszyć w ciemności.
Ono wyprowadza z mroku do światła, ze śmierci ku życiu, bierze
na ręce i przyprowadza do wspólnoty zbawionych.
Miłosierna
miłość Boga okazuje się potężniejsza niż nienawiść, grzech i śmierć.
„Wykonało się!” – te słowa zwiastują już na krzyżu zwycięstwo Bożego
miłosierdzia.
Wróćmy
teraz do Wieczernika. Zmartwychwstały Jezus ukazuje się jako ten, który
właśnie odbył paschalną drogę, dokonał największego dzieła Bożego miłosierdzia.
Przynosi uczniom owoce tego czynu. Daje im pokój i przekazuje moc
odpuszczania grzechów. „Weźmijcie Ducha Świętego!” – mówi.
A Duch
Święty to owa miłosierna miłość Boga, która przeprowadziła Jezusa
ze śmierci do życia. Ta sama moc miłosierdzia będzie odtąd obecna
we wspólnocie Kościoła, w sakramentach. Teraz uczniowie Pana mają
dawać ją światu, leczyć nią ludzi, wydobywać ich z niewoli zła.
Jezus
„pokazał im ręce i bok”, czyli swoje rany. Wątpiącemu Tomaszowi kazał
nawet dotknąć ran. Mówi tym gestem: „Moja miłość jest silniejsza niż wszelkie
zło, wszystko przetrzyma. Wasze zranienia ranią i Mnie. To, co was
najbardziej boli, dotyczy Mnie. Jestem w samym środku waszego cierpienia.
Dlatego w moich ranach jest wasze uzdrowienie, przebaczenie, życie. Te
rany są zdrojem miłosierdzia, które nieustannie rozlewa się na cały
świat!”.
„Miejscem”,
gdzie łaska Bożego Miłosierdzia dotyka nas i leczy są sakramenty,
a zwłaszcza chrzest i spowiedź.
Ochrzczeni
jako dzieci nie bardzo rozumiemy, że chrzest jest sakramentem odpuszczenia
grzechów. Ale każda spowiedź jest w gruncie rzeczy odnowieniem łaski
chrztu. Jezus może powtórzyć każdemu z nas, to co powiedział
do św. Faustyny: „Jestem dla ciebie miłosierdziem samym, przeto proszę
cię, ofiaruj mi nędzę i tę niemoc swoją, a ucieszysz tym serce moje”.
Czy nie tak dzieje się zawsze, gdy klękamy przy konfesjonale?
Osobiście
z Niedzielą Miłosierdzia kojarzy mi się wiersz ks. Jana
Twardowskiego. Usłyszałem go kiedyś od innego księdza, który mówił
z ambony, a ja siedziałem w konfesjonale. Spowiadałem innych,
ale ciążyły mi strasznie własne grzechy. Ja, wątpiący Tomasz, usłyszałem
wtedy odpowiedź z Góry:
„Święty Tomaszu niewierny
ze mną było inaczej
On sam mnie dotknął
włożył dłonie w grzechu mego rany
bym uwierzył że grzeszę i jestem kochany
Bóg
grzechu nie pomniejsza ale go wybaczy
za trudne
i po co tłumaczyć”
(„Wybaczyć).
Ksiądz Tomasz Jaklewicz,
z-ca redaktora naczelnego tygodnika „Gość
Niedzielny”
Najprościej
i najkrócej można powiedzieć, że tak chciał sam Jezus, który
„sekretarce” Bożego Miłosierdzia powiedział: „Pragnę, ażeby pierwsza niedziela
po Wielkanocy była świętem Miłosierdzia” (Dzienniczek 299).
Komentarze
Prześlij komentarz