Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać. Łk 17,10
Jezus powiedział do swoich apostołów:
„Kto z was, mając sługę, który orze lub
pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: «Pójdź i siądź do stołu»? Czy nie powie
mu raczej: «Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję
się, a potem ty będziesz jadł i pił»? Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to,
co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono:
«Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać»”.
To normalne, że służący
jest od wykonywania posług, a nie od rozsiadania się za stołem. Nawet jeśli już
się zmęczył. Przecież płaci mu się za pracę, nie za odpoczywanie. Czy nie tak?
Tymczasem tak często z ust wierzących odnośnie do Boga padają słowa, że nie
mają potrzeby. Nie mają potrzeby się modlić, pójść do kościoła. Coraz częściej
nie potrzebują też łaski sakramentu małżeństwa ani mówienia im, co i jak mają
robić. Jak Bóg będzie im potrzebny, to się zgłoszą. Na razie ma czekać. To
stawianie sprawy na głowie. Przecież my jesteśmy sługami, a Bóg naszym Panem.
Zapłata, jaką nam proponuje, zbawienie i życie wieczne, jest niezwykle hojna.
Nie robimy Mu żadnej łaski, jeśli wypełniamy, co nam przykazał. Jeśli
stęsknieni jesteśmy pochwał za wierną służbę – można zrozumieć. Ale dlaczego
czasem stawiamy sprawę tak, jakbyśmy zamienili się z Bogiem miejscami? Dlaczego
uważamy, że mamy prawo używać życia, a On powinien nam usługiwać?
Komentarze
Prześlij komentarz