CZY UMIEMY BYĆ WDZIĘCZNI?
Wtedy jeden z nich widząc,
że jest uzdrowiony, wrócił, chwaląc Boga donośnym
głosem, upadł
na twarz do nóg Jego i dziękował Mu.
A był
to Samarytanin. Łk 17,15-16
Zmierzając do Jerozolimy Jezus przechodził
przez pogranicze Samarii i Galilei.
Gdy wchodził do pewnej wsi, wyszło
naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno
zawołali: „Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami”.
Na ich widok rzekł do nich: „Idźcie,
pokażcie się kapłanom”. A gdy szli, zostali oczyszczeni.
Wtedy jeden z nich widząc, że jest
uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i
dziękował Mu. A był to Samarytanin.
Jezus zaś rzekł: „Czy nie dziesięciu
zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden się nie znalazł, który by
wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec”.
Do niego zaś rzekł: „Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła”.Wdzięczność to nie dodatek do życia duchowego, ale najbardziej istotny element naszej relacji z Bogiem. Tak przynajmniej powinno być. Tymczasem nam często wydaje się, że nie mamy za co dziękować – bo trudności w pracy, w domu, w szkole, bo życie takie ciężkie i wciąż piętrzą się kłopoty. Nie dostrzegamy, że jesteśmy jak owi trędowaci. Jezus nas oczyszcza, a my, zapatrzeni w czubek własnego nosa, nie potrafimy nawet głowy zwrócić w Jego kierunku z wdzięcznością. Zajęci utyskiwaniem, nie widzimy cudów – absorbują nas jedynie braki. Wciąż więc prosimy, zamawiając u Boga coraz nowsze produkty do naszej życiowej strefy komfortu. I gorzko się rozczarowujemy. Jednak nie dlatego, że Bóg nam nic nie daje. My po prostu nie potrafimy przyjmować Jego darów. Nie potrafimy, bo nie oddajemy Bogu chwały. Tymczasem Bóg słucha nas, gdy Go prosimy, ale z mocą odpowiada, gdy Go uwielbiamy. Najwięcej przecież dostają ci, którzy najmniej myślą o sobie. Zajmuje ich Boża chwała. Bóg troszczy się o resztę.
Komentarze
Prześlij komentarz